Zero waste #1: dylematy

ZERO WASTE. Świadomość. Uważność. Sztuka wyboru. Miłość do natury i szacunek dla jej zasobów. Kreatywność i prostota.  Zaproszenie do refleksji na temat własnych nawyków zakupowych. Powrót do korzeni: do kultury naprawiania, pożyczania, wymieniania, nie marnotrawienia, dzielenia się.


Jeśli temat zero waste tak mocno cię zainspirował, że postanowiłaś przejść do części praktycznej, być może i w twojej głowie pojawiły się pierwsze dylematy. Dziś właśnie subiektywnie jak zawsze o dylematach początkującego zero wastera :)

1.Eko

Ekologiczne cytryny, banany, pomarańcze, ogórki (tutaj można wpisać praktycznie cokolwiek) dostępne są w supermarketach tylko w plastikowym woreczku bądź w... plastikowej siatce :(
Podobnie sprawa ma się z ekologiczną kawą. A także z kaszami, strączkami (tych co prawda teraz nie kupuję, bo nie jem, ale pamiętam ten dylemat z kiedyś).

Chociaż mogłoby się wydawać, że pakowanie ekologicznych warzyw w plastik samo w sobie stanowi pewnego rodzaju zaprzeczenie, to jednak jest ono powszechnie praktykowane. Takie rozwiązanie jest podwójnie nie eko. Z jednej strony sam plastik, z drugiej olbrzymie marnotrawienie żywności, która w plastikowym opakowaniu dużo szybciej się psuje. Znając zasady panujące w ekobranży potrafię trochę to zrozumieć. Niemniej jednak tego typu półśrodki wydają mi się być w długim terminie opcją bardzo bardzo słabą.


I to jest chyba główny powód, dla którego ciężko byłoby mi dzisiaj być w 100% zero waste. Priorytety. To że mogę nabyć produkt rolnictwa ekologicznego jest dla mnie jednak trochę ważniejsze, niż unikanie plastiku za wszelką cenę.

[Oczywiście niektóre z tych produktów można dostać bez plastiku w małym ekosklepie (lub w sklepie zero waste). Niestety ceny są już wtedy inne.]


2. Kawa

Punkt nieco powiązany z powyższym. O ile w sezonie letnim mając dostęp do świeżych sezonowych owoców i ekologicznych warzyw na lokalnym targu, kwestia eko owoców z marketu praktycznie sama się rozwiązuje, to jednak wciąż pozostaje kawa.


Dla mnie kawa musi być eko i fajnie jak jednocześnie pochodzi ze sprawiedliwego handlu. Niestety nie znalazłam jeszcze ekologicznych ziaren kawy w wersji zero waste. Na wagę do własnego woreczka :)

3. Cena

Czy produkty na wagę są tańsze od zapakowanych? To zależy. Jeśli robimy zakupy na targowisku, zazwyczaj otrzymamy niższą cenę niż w sklepie. Jeśli marzą nam się zakupy w sklepie zero waste i w dodatku poszukujemy produktu w jakości bio, możemy liczyć się z wyższą ceną.

4. Dostępność

To nie jest tak, że każdy produkt ma swój odpowiednik zero waste. Niektóre produkty bardzo trudno jest kupić bez opakowań. Czasami trzeba się mocno naszukać. Innym razem wypadałoby wybrać się w podróż na drugi koniec miasta lub taki zakup stanowiłby duże wyzwanie dla naszego budżetu. Czasami wniosek jest prosty i nasuwa się sam. Nie zawsze warto :) Może to właśnie dobry moment aby rozbudzić swoją kreatywność i stworzyć coś własnego?

5. Zakupy bez planu

Nie ma co ukrywać, że zero waste wymaga dobrej organizacji. Szczególnie jeśli oprócz owoców i warzyw (tutaj całkowicie wystarczą bawełniane torby na zakupy) macie w zwyczaju kupować jeszcze inne produkty (np. pieczywo, sery). Wraz z nastaniem ery plastikowej siatki powoli oduczyliśmy się planowania zakupów. Bo właściwie po co planować? Motywem przewodnim naszych jakże nowoczesnych czasów stało się szybko i wygodnie. Tego szuka nowoczesny konsument. Szmaciane torby na zakupy stały się passé. Jako synonim obciachu powoli zaczęły odchodzić w zapomnienie, po to żeby dwie dekady później powrócić do łask. Dziś są atrybutem świadomego człowieka.


Co ma więc zrobić świadomy człowiek, jeśli los zmusi go do nieplanowanych zakupów lub też na ironię tegoż losu akurat nie ma on przy sobie bawełnianej torby? Tutaj widzę kilka opcji.

Opcja #1: zrezygnować z zakupów w ogóle (jeśli nie są one koniecznie konieczne).

Opcja #2: zakupić tylko niezbędne rzeczy i przynieść własnoręcznie do domu.

Opcja #3: rozejrzeć się czy nie można kupić bawełnianej torby wielokrotnego użytku. Czasami można :)) Ulubiony sposób joginki. Spraktykowany wielokrotnie :) Czyli można powiedzieć, sprawdzony. Tego typu toreb nigdy za wiele.

Opcja #4: jeśli przy kasie są dostępne papierowe torby na zakupy (obecnie coraz częściej), bierzemy taką i używamy później tak długo jak się da.

Opcja #5: prosimy o tą nieszczęsną plastikową siatkę, której przecież tak bardzo chcieliśmy uniknąć i również używamy jej wielokrotnie. Wszystko jest ok :)

Wyszło długo, a przekaz jest krótki. Nie bądźmy dla siebie zbyt surowi. Dajmy sobie prawo do błędów. Nie musisz być w 100% zero waste. Nawet jeśli nie wychodzi idealnie, nie oznacza to, że już nie warto się starać. Bardzo warto :) Dlatego pisząc tutaj o zero waste mam na myśli less waste z całą świadomością tego jak trudno jest być na 100% zero.

Świadoma ewolucja

Czym jest dla ciebie zero waste? Dla mnie zero waste jest piękną inspiracją. W pewnym sensie dopełnieniem świadomego, uważnego, jogowego życia. Czy chcąc żyć zero waste trzeba przewrócić swój świat do góry nogami? W moim odczuciu nie.

Zero waste to nie rewolucja. To ewolucja. A ta nie wydarza się z dnia na dzień :) Może więc warto przeżyć to doświadczenie świadomie? Pozwalając sobie zmieniać się, ewoluować w swoim własnym tempie?











Komentarze

Popularne posty